JYSK na Czyżynach. MASAKRA. Pracujesz na 3/4 (30h tygodniowo) ale przecudowna kierowniczka Anna twierdzi, że 87 godzin to też żaden problem "przecież Ci zapłacą".W rzeczywistości płacą za kilka nadmiarowych godzin nie wiadomo nawet według jakich zasad a resztę "oddają" w innych terminach czyli przychdzisz do pracy 30 min po otwarciu sklepu i wychodzisz 20 minut przed zamknięciem co i tak się nie zdarzy. Grafik ustalany na miesiąc ulega ciągłym zmianą często z dnia na dzień, albo jeszcze gorzej: potrafi zadzwonić do pracownika który wreszcie ma wolne i kazać mu przyjść do pracy "bo potrzeba" a gdy odmówisz to potem tak przywali Ci godzin w grafiku, że padniesz bo praca w tego typu sklepie to ciężka fizyczna robota. Atmosfera niesamowicie napięta. Ciśnienie na sprzedaż jest ogromne i cała masa wyrzutów, że jest poniżej zakładanych obrotów (bo zajmujesz się przetowarowanym magazynem i upychasz wszystko gdzie sie da z polecenia kierownika więc jak można obsługiwac klientów?)
Żeby wam bardziej unaocznić sprawę:
Sklep w trakcie przyjęcia towaru który może by i się zmieścił gdyby jeszcze były dwa takie magazyny jak tam są. Ale trzeba zrobić wszystko, żeby się zmieściło (nierealne ale wyrzuty są). Pracuje 4 dni po 12h. (grafikowo) w praktyce po 14-15. (tego tez wam nikt nie doliczy) nagle przychodzi wspaniała kierowniczka i rzuca tekst do mnie i kolegi.
-Mieliście mieć jutro wolne tak?
-Tak
-To już nie macie (smiech i wychodzi)
kolejnego dnia spedziłem w JYSK 16H!!
P.S nie każdy JYSK jest taki sam!!!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz